niedziela, 5 maja 2013

First days of my job in Brighton

Dzisiaj był mój trzeci dzień pracy na Brighton Pier. Pierwszego dnia, gdy poszłam z Dawidem, mieliśmy zapoznanie. Opowiadali nam o bezpieczeństwie, o umowie, wypłacie, urlopach, rozwiązaliśmy krótki test, a następnie oprowadzono nas po molo opowiadając historię. Oprócz mnie i Dawida było parę innych osób zaczynających tu pracę, między innymi kilku Polaków, Francuzów, jeden Anglik, Hiszpan i Brazylijczyk. Następnie mieliśmy okazję iść na karuzelę ;p Dawid poszedł na Bustera, a po wszystkim chodził przerażony cały dzień ;p Po tym, Dawid z kilkoma innymi osobami poszli podpisywać umowę o pracę, a mnie zabrali na jakiś kurs o użyciu drabiny -.- później krótki pisemny teścik i moja supervisor zaprowadziła mnie po ciuchy i poszłyśmy na stanowisko, gdzie była jedna z dziewczyn która właśnie pracowała - Eszter (Węgierka) i pokazywała mi co i jak. Praca nie jest trudna na dłuższą metę. Stoję w Palace of Fun, czyli miejscu gdzie jest  peeełno maszyn do grania gdzie wygrywa się tickety, które później wymienia się na nagrody - które ja wydaję. Nagród jest sporo, największą trudność na początku sprawia to, że nie wiem która nazwa jest odpowiednikiem danej nagrody, a co później? trudno jest ją znaleźć w takiej ilości nagród dookoła. Dzisiaj, po trzecim dniu w 90% ogarniam co jest co i co gdzie leży. Najgorzej jest po prostu z ludźmi, niektórzy są straszni, wybrzydzają, wszystko chcą dotknąć, zastanawiają się 15 minut, wybiorą coś a później chcą wymieniać - a nie można, więc się kłócą. A póki co mój 'prawdziwy' angielski, NIE szkolny, nie jest na tyle dobry by prowadzić tego typu konwersacje. Pierwszego dnia byłam od 10-18 w pracy, wczoraj 15-23 czyli wiem co robić na sam koniec, tylko ogarnąć wszystko, w międzyczasie oczywiście podokładać towar itp, dzisiaj pracowałam od 9-17 czyli przed otwarciem Pier'a. Trzeba iść po różne figurki i maskotki i podokładać je do maszyn losujących i innych tego typu. Teraz w ten weekend jest strasznie tłoczno, bo jest bank holiday czyli dużo ludzi ma wolne w pracy, jutro mam przyjść na przyuczenie w Changing box'ie gdzie będę rozmieniać ludziom pieniądzę, mam być od 12-18, a następnego dnia 9-21 sama w Prize Shopie, nie wiem czy dam radę, ale mam nadzieję, że nie będzie tak busy jak w ten weekend. Dziewczyny pocieszały mnie, że jest bardzo mały ruch w zwykły dzień tygodnia, więc jestem szczęśliwa ;p Niestety Dawid jest teraz w pracy a on ma telefon gdzie są zdjęcia które zrobiłam będąc tam, więc niestety wstawię je kiedy indziej. Teraz jestem strrrrasznie zmęczona, więc chyba położę się spać, nawet głodna nie jestem ! Może chociaż schudnę przez tą pracę ;-)

2 komentarze:

  1. Początki są zawsze najtrudniejsze..
    Potem jest tylko lepiej :)
    Ja także obserwuję :)
    www.seellow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dasz radę,może gdybym Cie nie znała myślałabym inaczej,wątpiłabym... zawsze sama musiałas sobie radzic i dawałas rade, więc jestem PEWNA ze bedzie ok:))):***Inga

    OdpowiedzUsuń